Troche sie wkurzylam na ta Marion Cole najpierw znalazla sobie modziutkiego chlopca do stukania a potem tak po prostu wyjechala zostawiajac wszystkich i wszystko Nawet core ktora tak bardzo byla za nia- deprecha albo zewnetrzne objawy wewnetrznych potrzeb.
SPOJLER Chłopiec był mniej więcej w wieku, w jakim byłby jej starszy syn, gdyby żył. Według niej, trochę jej go przypominał. Jej mąż, Ted wiedział jak ta znajomość mogłaby sie potoczyć, ale celowo go zatrudnił, aby mogła "spędzać" z nim czas ("dał go jej", jak jest to w filmie powiedziane). To prawda, że trochę dziwnie wyrażała swoją potrzebę "obcowania" z nim, ale przedłużająca się żałoba może mieć różne skutki. Jeśli chodzi o zostawienie własnej córki jej mężowi i odchodząc, wiedziała, że koniec końców tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Od chwili wypadku, do którego zresztą przyczynił się jej mąż, była ona złą żoną, a potem także kiepską matką dla ich narodzonej później córeczki. Dlatego postanowiła mu ją oddać, zabierając przytym prawie wszystkie zdjęcia ich synów, dla których była wzorową matką i taką pewnie chciała dla nich być nadal.